Ostatnim czasem minister ds. szkolnictwa zafundował nam rewolucję żywnościową w szkołach, ze sklepów zniknęły słodkie przekąski, a pozostała tylko „zdrowa” żywność. Obowiązek istnieje już od ponad roku, a zdążył puścić z torbami już niejeden sklepik. Niektóre nawet nie chciały dostosowywać swojego asortymentu, wobec czego szkoły musiały korzystać z zewnętrznych źródeł. Tym samym, warto wspomnieć, iż taka żywność nie sprzedaje się protetyka sopot najlepiej, a zresztą kto z nas dorosłych tylko na zdrowej żywności bazuje? Po części ten obowiązek to hipokryzja rządzących i próba zawracania kijem Wisły. Edukacja być może ma także polegać na informowaniu o zdrowej żywności, ale lepsze skutki mogłaby odnieść lekcja informująca co można jeść i jakie będą tego skutki za X lat, aniżeli zabierać wszystkie słodycze z półek sklepowych.
- autor